Kolejna gwiazda „Przyjaciół” nie żyje. Walczyła z nieuleczalną chorobą
W miniony poniedziałek 28 października minął rok od śmierci Matthew Perry'ego, czyli Chandlera Binga z serialu „Przyjaciele”. Teraz okazało się, że zaledwie dzień później odeszła inna gwiazda tej kultowej produkcji. Aktorka, która wcielała się w Phoebe Abbot, czyli biologiczną matkę Phoebe Buffay, zmarła w wieku 79 lat.
Teri Garr nie była jednak znana tylko z tej roli – pojawiła się też w takich produkcjach, jak m.in. „Młody Frankenstein”, „Odlotowe dzieciaki”, „Casper i Wendy”, „Głupi i głupszy”, „Pan mama”, „Obcy w rodzinie” czy „Żądło II”. Za rolę w filmie „Tootsie” została nawet nominowana do Oscara. Choć nie podano bezpośredniej przyczyny jej śmierci, wiadomo, że od wielu dekad zmagała się z ciężką chorobą.
Teri Garr nie żyje
Pierwsze objawy choroby Teri Garr zaczęła odczuwać u szczytu kariery. Miała wtedy 39 lat. Gdy w 1983 roku biegała po Central Parku w Nowym Jorku, zaczęła się potykać. – Zauważyłam, że im więcej biegałam i rozgrzewałam swoje ciało, tym stawałam się słabsza. Potem to przechodziło, aż zniknęło na około 10 lat. A potem zaczęło się od nowa i znów, kiedy biegałam, zaczęłam odczuwać kłujący ból w ramieniu – opowiadała w rozmowie z Brain&Life.
Przez lata chodziła po lekarzach, którzy nie potrafili postawić właściwej diagnozy. W końcu dopiero w 1999 roku okazało się, że cierpi na stwardnienie rozsiane. Choć była już wtedy niezwykle cenioną aktorką, gdy ujawniła, na co choruje, zaczęła dostawać mniej propozycji zawodowych. — Myślę, że w pewnym wieku moja kariera i tak by się zmieniła, ale Hollywood jest bardzo wybredne i chce, by wszyscy byli idealni. Kiedy sprawy zwolniły, oznaczało to albo stwardnienie rozsiane, albo to, że jestem fatalną aktorką. Zdecydowałam się wierzyć, że to wina stwardnienia rozsianego — mówiła. Później Teri Garr zaangażowała się w działalność publiczną, pragnąć rozpowszechnić w społeczeństwie informacje o chorobie. Niestety w 2006 roku w jej mózgu pękł tętniak. Choć przeżyła, trafiła na wózek inwalidzki.
– Musiałam na nowo nauczyć się chodzić, mówić i myśleć, choć nie jestem pewna, czy to ostatnie jest potrzebne w Hollywood. Chodziłam na fizjoterapię, terapię zajęciową, terapię głosową, każdy rodzaj terapii z wyjątkiem terapii mentalnej, oczywiście – żartowała w 2008 roku w rozmowie z „Reutersem”.
Teraz w żałobie po śmierci Teri Garr pozostała nie tylko córka Molly O'Neil oraz wnuk Tyran, ale także liczni fani oraz koleżanki i koledzy z branży. Po jej śmierci na wzruszające pożegnanie zdecydowała się choćby jej serialowa córka, w którą wcielała się Lisa Kudrow. – Teri Garr była geniuszem aktorstwa komediowego. Jej talent wywarł na mnie ogromny wpływ i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Czuję się szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam pracować z Teri Garr – powiedziała w rozmowie z „People”.